Zielono mi, czyli kilka słów o herbacie
Ostatnio spotkałam się z opinią, że w Chinach nie ma herbaty. Opinię wyraziła pewna znana polska podróżniczka, która w mieście Kunming nie mogła napić się tego dobroczynnego naparu. Herbata jest – i to jaka! W Kunmingu można znaleźć wiele herbaciarni z prawdziwego zdarzenia. Można napić się i zastanowić nad zakupem – jest tylko jeden problem: ceny. Do niskich nie należą, ale w końcu to herbaty wysokiego gatunku z serca prowincji Yunnan.
Chiny kojarzą się przeważnie z zieloną herbatą, którą od ponad 4000 lat znają prawie wszyscy mieszkańcy Azji. Zielona herbata powstaje z liści herbaty chińskiej, której łacińska nazwa brzmi Camellia sinensis. Na początku zieloną herbatę traktowano jak lekarstwo, a dopiero później zaczęto ją spożywać jak zwykły, gorący napój. W Chinach prawie każda prowincja ma kilka własnych odmian zielonej herbaty.
Produkcja zielonej herbaty rożni się od procesu, w jakim powstaje czarna herbata (ta bardziej popularna w Polsce). Liście zielonej herbaty po zerwaniu nie są poddawane fermentacji, lecz są od razu suszone. Dlatego zielona herbata zachowuje swoje cenne naturalne właściwości. W Polsce można kupić zieloną prasowaną herbatę w kostkach. Po wrzuceniu kostki do kubka i zalaniu gorącą wodą liście rozwijają się i można cieszyć się wybornym smakiem (choć niektórzy uważają, że zielona herbata smakuje jak gotowana trawa). Herbatę można (a nawet trzeba) zaparzyć ponownie z tych samych „fusów”. Można powtórzyć tę czynność dwukrotnie, a każde parzenie odkrywa trochę inne, nowe smaki.
Według powszechnie panującej opinii zielona herbata pomaga w walce z otyłością, zawiera antyoksydanty, zaostrza apetyt i podobno działa zbawiennie po spożyciu nadmiernych ilości alkoholu. Z drugiej strony powoduje powstawanie osadu na zębach, jednak w Chinach nikt tym się nie przejmuje.
Tekst: Ania Dąbrowska
Zobacz stronę www autorki
Zdjęcia: Ania Dąbrowska, www.worldhealth.net