Pub Crawl
Anglicy, zapytani o sport narodowy, wybierają między footbolem, rugby, boksem i krykietem. Ci sami, zapytani o ekstremalny sport narodowy, odpowiadają – pub crawl!
Sporo w tym ironii, ale również autentycznej… dumy.
Pub crawl jest rozrywką polegającą na odwiedzeniu (nie)zliczonej ilości pubów, w których miło spędza się czas na rozmowie, nawiązywaniu znajomości lub oddawaniu się grze w darta czy snookera. Zawarte w nazwie dyscypliny słowo crawl (z ang. „pełzać, czołgać się, dowlec”) kwestionuje tradycyjne wyobrażenie o sporcie, sportowej sylwetce i stylu życia, ale podkreśla wysiłek utrudzonego wyczynowca, porównywalny z maratonem lub piłkarskim meczem z dogrywką. Pub crawl wymaga ruchu, entuzjazmu i zaangażowania, który doceniają nie tylko znawcy i kibice.
Prawdą jest, że pub crawl nie istnieje bez alkoholu – piwo, cider oraz gin & tonic wyznaczają ścieżki spragnionych entuzjastów brytyjskiej tradycji. W weekendowe wieczory na Wyspach można odnieść wrażenie, że większość mieszkańców miasta, to nadwyrężeni alkoholem sportowcy, niektórzy mniej, niektórzy bardziej uciążliwi. Chociaż obyczaj się sublimuje i staje bardziej higieniczny, wciąż pozostają strażnicy pieczęci, arbitrzy kanonu, którym niestraszne bolesne poranki – odwiedzają w ciągu jednej nocy nawet kilkanaście pubów, udowadniając że tradycja pub crawl wciąż żyje.
Turystyczny biznes organizuje pubowe wycieczki szlakiem Kuby Rozpruwacza, Dylana Thomasa czy Jamesa Joyce’a, w których dbałość o historyczny szczegół nieco tłumi spontaniczność zabawy. Wybór miejsc bywa również mniej kanoniczny, podobnie jak wybór trunków. Odwiedza się miejsca w centrum, raczej omija zaś te zarezerwowane dla lokalsów, których gościnność jest nieco umowna i najczęściej limitowana lojalnością wobec barw ukochanej drużyny piłkarskiej.
Do niedawna, głównie turyści, zwracali uwagę na kulturowe znaczenie pubów, w czasach kryzysu natomiast, gdy coraz więcej lokali bankrutuje i znika z map miast, puby zyskują status dobra o wartości społecznej. Dla lokalnej społeczności to rodzaj agory, w której dyskutuje się o sprawach istotnych. Gęsto zapełnia się 60 tys. angielskich pubów, dla wielu będących swoistym second home, czyli drugim domem. Istnieje nawet swego rodzaju pubowa etykieta, obejmująca zasady zamawiania, komunikacji z barmanem czy obecności w kolejce – przestrzeganie jej jest bardzo respektowane, co udowadnia, jak kultura pubowa pełni ważną rolę w samej kulturze brytyjskiej.
tekst: Redakcja
zdjęcia: fotolia.com