Gibraltar – ostatni bastion Europy

Z Europa Point, najbardziej na południe wysuniętego fragment Gibraltaru wyraźnie widać Afrykę. Za plecami zostawiliśmy właśnie socjalne bloki, które przypominają te w najdalszych dzielnicach Londynu. I patrzymy na linię brzegową Maroka. Nad nami biały meczet ze strzelistym minaretem, sąsiadujący z pomnikiem upamiętniającym gen. Władysława Sikorskiego oraz imponująca skała – The Rock. Tu kończy się Europa. To też jeden z ostatnich bastionów niegdysiejszego Imperium Brytyjskiego. Legenda głosi, że póki na Gibraltarze są małpy, magoty gibraltarskie, póty Gibraltar pozostanie brytyjski.


A co po drugiej stronie? Granica – dodam, że niezbyt przyjemna, bo mały brytyjski wypustek jest wciąż kością niezgody między Hiszpanami a Anglikami. Ci pierwsi stosują dość surową kontrolę (na tej granicy nie brak mrówek), ci drudzy patrzą na to wszystko z przekąsem. W każdym razie wjazd i wyjazd z Gibraltaru to bita godzina czekania w samochodzie. Ale jaka frajda zaczyna się potem – zanim wjedzie się w miasto trzeba przejść lub przejechać przez pas startowy!!! Prawdziwy pas startowy. Kiedy samoloty lądują lub wznoszą się w powietrze po pasie chodzić nie wolno – wtedy jest dokładnie tak samo jak na przejeździe kolejowym – zamykają się barierki i trzeba czekać.

Centrum Gibraltaru to The Rock – Skała Gibraltarska, którą widać z bardzo daleka. Skała robi wrażenie i zajmuje większość tego długiego na niespełna pięć kilometrów, obszaru. Skała kryje w sobie naturalne jaskinie jak również wyryte przez ludzi tunele i groty, które stanowiły stanowiska ogniowe dla obrony Gibraltaru w czasie oblężeń i wojen. Na skałę można się wspinać, choć w upalny dzień to bardzo męczący spacer. Można wjechać też kolejką linową i samochodami dla turystów.
Skała, mimo, że nie jest przesadnie wysoka bo liczy sobie 426 m n.p.m., robi wrażenie ogromnej – może dlatego, że jest wyseparowana z lądu i góruje na okolicą. Na szczycie wieje ciepły wiatr,  Afrykę widać jak na dłoni.

Tekst i zdjęcia: Ania Dąbrowska