Hiszpania – wyprawa na delfiny
Miasto Tarifa leżące w Cieśnienie Gibraltarskiej to popularne miejsce do uprawiania sportów wodnych m.in. kite surfing’u. Śmiało można rzec, że to taka hiszpańska Kalifornia – szerokie plaże, dość wysokie fale, surferskie bary i luźna, wakacyjna atmosfera. Z Tarify można także popłynąć statkiem na wycieczkę, by obejrzeć wieloryby i delfiny, które wciąż dość licznie przybywają do hiszpańskich wybrzeży.
Organizacja Firmm od 1998 roku bada życie w wodach na granicy Morza Śródziemnego i Atlantyku. Owocem badań jest wiedza o tym, kiedy i jakie ssaki morskie przypływają do tego regionu – wcześniej nikt nie interesował się tym, jakie istoty żyją w Cieśninie Gibraltarskiej. A zdecydowanie jest co podziwiać.
Dwugodzinny rejs zaczynamy ok. godziny 15.00. To dobra pora – słońce jest wysoko, widoczność też całkiem niezła, a statek należy do całkiem nowoczesnych. We wrześniu nie zobaczymy już orek, które spędziły tutaj lato, ani kaszalotów, które przybyły tu wraz z kwietniem. Za to, po kilkunastu minutach pojawiają się stada delfinów, które zdają się w ogóle nie przejmować obecnością ludzi i kilkudziesięciu obiektywów celujących w rozbawioną morską rodzinkę. Delfiny chyba odczytują marzenia obserwatorów – raz po raz wyskakują z wody, a od czasu do czasu wypuszczają w górę strumienie powietrza.
W Cieśninie Gibraltarskiej żyją trzy gatunki delfina: pręgoboki, butlonosy oraz delfin zwyczajny. Wszystkie można zobaczyć podczas takiej wycieczki. Trochę gorzej ze zrobieniem im zdjęć – są szybsze od aparatu.
Delfiny znikają, a na ich miejsce pojawiają się zdecydowanie większe stwory – gridnwale. Czarne, o łagodnie zakończonych głowach w ciągu dnia śpią unosząc się na falach. Ale to sen umowny, bo oko, które jest ponad powierzchnią wody nieustannie obserwuje otoczenie – po jakimś czasie – zmiana i wieloryb odpoczywa drugą stroną ciała. Przewodnicy potrafią rozpoznać wieloryby po kształcie płetwy grzbietowej – nadają im imiona i śledzą ich zwyczaje. Ale ile to potrwa? Do Cieśniny Gibraltarskiej wpływa coraz więcej śmieci, a tuńczyki, za którymi przypływają orki, są masowo odławianie przez japońskie statki…
tekst i zdjęcia: Ania Dąbrowska