Na dwóch kołach

Motocykl w podróży? Podróż na motocyklu? Tak, po stokroć tak! Choć w styczniu bieżącego roku przepisy związane z egzaminem na prawo jazdy kategorii A uległy znacznym zmianom, a i maszyna egzaminacyjna to spory motocykl, miłośników dwóch kółek nie brakuje. Co więcej, ruszamy nimi już nie tylko na drogi naszych miast i miasteczek, ale też ku dalekim bezdrożom.
Przede wszystkim przestrzeń i świadomość, że na dwóch kołach wszystko jest osiągalne. Ponieważ motocykl to nie samochód, możemy cieszyć się przestrzenią i powietrzem, nic nas nie ogranicza. No, może tylko pora dnia i ilość paliwa  baku, a co za tym idzie, zasięg motocykla.


Dwa koła dają nam możliwość głębszego poznawania świata – z jednej strony wrażenia krajobrazowe są zdecydowanie bardziej mocne i wyraziste niż w czasie podróży autobusem czy pociągiem, kolejny aspekt to ludzie, których spotyka się w takiej podróży. Zauważyłam, że motocykl otwiera drzwi i serca. Ludzie stają się jacyś tacy życzliwi, mili, przyglądają się z zainteresowaniem. Są miejsca, w których motocykl  lub skuter, to rzecz nieodzowna jako codzienny środek transportu i na stałe wpisane w życie danego społeczeństwa. W takich miejscach zdecydowanie łatwiej komunikować się z ludźmi. W Ameryce Południowej absolutnie w każdym hoteliku mogłam zaparkować motocykl wewnątrz – bez dodatkowych opłat (dziwiło tylko, że maszynę prowadzi dziewczyna). To bardziej mnie wówczas oglądano, niż sam motocykl, który swoje ze mną przeszedł. Otarte zegary i lusterka, uszkodzone podnóżki, wgniecenie na baku i kilka widocznych rys – to efekty bliskich spotkań z nieasfaltową nawierzchnią . A były to spotkania, które dla mnie kończyły się w piachu, kamieniach lub w błocie. Na takie rzeczy trzeba być przygotowanym psychicznie.
Wcale nie trzeba jechać szybko, żeby poczuć działanie adrenaliny. Czasem wystarczy po prostu trudny teren albo chaotyczny i bardzo dynamiczny ruch uliczny w jakimś państwie.
A jaki motocykl? Są tacy, którzy twierdzą, że musi to być duża maszyna, przy okazji droga i najlepiej wyposażona. Duży często równa się ciężki, a ciężki motocykl to tylko problem. Ciężko go podnieść, kiedy się już wywróci, a nie daj Boże jeśli się popsuje. Dlatego dobrze jest podróżować, czymś sprawdzonym, średnio drogim, czymś co będzie można, w razie konieczności, naprawić zawsze i wszędzie, bez potrzeby przeprowadzania kosztownej i skomplikowanej diagnostyki. Poza tym, mały i zwinny motor wszędzie się zmieści.
Co jeszcze daje podróż na dwóch kołach? Motocykl dowartościowuje, dodaje energii, sprawia, że nagle czujemy, że jesteśmy we właściwym miejscu i czasie, i że jest to najlepszy czas w życiu. Jeśli chodzi o mnie, mała Yamaha sprawiła, że nabrałam pewności siebie i stałam się bardziej odważnym, zdecydowanym człowiekiem. W końcu każda decyzja i każdy ruch na motocyklu, to walka o życie. Ale jakie życie!

Tekst i zdjęcia: Ania Dąbrowska