Spalone słońcem
W Baku jest gorąco i wietrznie. Nawet noc nie przynosi upragnionego chłodu. Ale warto spędzić tu kilka dni i zanurzyć się w rozświetlonych słońcem uliczkach starego miasta Iczeri Szecher.
Baku niegdyś było stolicą peryferyjnej republiki Związku Radzieckiego. Dziś to prężnie rozwijające się miasto. Wsiadłam w złapaną „na stopa” marszrutkę i po dziurawej drodze ruszyłam w kierunku miasta.
Centrum miasta nie przypomina w niczym chaosu przedmieść. Jest czyste, zadbane, odnowione. Pełne jasnych kamienic, które choć stare, porażają bogatą ornamentyką i czystością formy. Wiele budynków wyszło spod rąk polskich architektów (m.in. Kazimierza Skórzewskiego), którzy pracowali w Baku w czasach cara Mikołaja II.
Skryte za wysokim murem Iczeri Szeher jest chlubą i perłą Baku. Wiele pracy włożono w odnowienie prastarych murów. Snując się kamiennymi ulicami co chwilę napotykałam sklepy z dywanami. Dywany to popularna pamiątka z Kaukazu, ale niebotycznie droga. Inne pamiątki z Baku to lampy Aladyna bez dżina i magnesy w kształcie puszek z kawiorem.
Spalonymi słońcem uliczkami dotarłam do Baszty Dziewiczej, z której szczytu roztacza się widok na miasto. Basztę zbudowano około XII wieku. Wówczas stała nad brzegiem morza.
Stare Miasto kryje w swych murach jeszcze jeden wyjątkowy zabytek – Pałac Szirwanszachów. Wzniesiony w XV w. pałac dzieli się na kilka budynków i jest zabytkiem sztuki islamskiej. Długo nie było wiadomo kto go zaprojektował – w tamtych czasach sygnowanie dzieł, nawet tych architektonicznych, było niedopuszczalne. Tajemnica rozwikłała się w latach 60. zeszłego wieku. Pewna radziecka uczona, która brała udział w odnawianiu kompleksu, przejrzała się w lusterku i znalazła… Wzór w lustrzanym odbiciu układał się w nazwisko autora!
Na Starym Mieście warto zajść do jakiejś knajpki i przyjrzeć się jak wypiekany jest chleb, charakterystyczny dla tego rejonu świata, czyli płaski i owalny. Lejące się ciasto jest przylepiane do wewnętrznych ścian rozgrzanego pieca. Krótka chwila i bochenek jest gotowy.
Opuściłam Iczeri Szecher dzierżąc w dłoni jedwabny zimowy szal, mieniący się niebieskościami. Łezki pokrywające tkaninę to w rzeczywistości symbol miłości, który można spotkać nie tylko na szalach, ale także na biżuterii, naczyniach wykutych ze stali, blatach rzeźbionych stołów, czy na dywanach.
Tekst i zdjęcia: Ania Dąbrowska