Tajemnicze linie Nazca

Naukowy spór dotyczący celu w jakim preinkaska kultura Nazca stworzyła ogromne linie i rysunki na wulkanicznej pustyni w zachodniej części Peru, nie ustaje. Może chcieli przekazać jakieś informacje przybyszom z innych galaktyk? A może był to ich własny kalendarz lub miejsce religijnego kultu? Do dziś nikt nie wie, a badania nie potwierdziły żadnej ze stawianych tez. Lud Nazca, tak jak i inne kultury Ameryki Południowej, po prostu zniknął. Nie wiadomo, dlaczego.

Linie mierzą od kilku metrów do nawet trzydziestu kilometrów długości. Figury dochodzą do wielkości ponad 200 metrów a powstały między 300 rokiem p.n.e. a 800 rokiem n.e.. Na płaskowyżu Nazca geoglify tworzą tajemniczą mapę, którą można zobaczyć właściwie tylko z powietrza. Jak je stworzono – linie to odsłonięty z kamieni grunt – lud Nazca pracował w taki, sposób, że kamienie usuwano, a część z nich wzmacniała kontury wzoru.

Aby obejrzeć geoglify z powietrza trzeba wykupić trwający ok. 35 minut lot nad Płaskowyżem Nazca. Sześcioosobowa Cessna kręci piruety raz przechylając się na prawe skrzydło, raz na lewe. W dole bardzo wyraźnie widać figury, linie i kształty. Wrażenia niesamowite, bardzo intensywne, trzeba panować nad żołądkiem, a w głowie po prostu się kręci. A co widać z samolotu?

Najpierw pojawia się wieloryb (65m długości). A zaraz potem trapezoidy i trójkąty (ok. 65m).  Potem, na zboczu wzniesienia astronauta zwany też człowiekiem sową (35 m). Następnie pies (50m) i małpa (90m) z zakręconym ogonem. Kolejny geoglif to mój ulubiony wzór na tym  płaskowyżu – kondor (135m) o strzelistej sylwetce Potem koliber (93m), drzewo (70m), pająk (46m), ręce (50m), jaszczurka (187m), przez środek której „leci” Autostrada Panamerykańska, papuga (230m), kaczka przypominająca dinozaura i setki linii, grubszych i cieńszych, rozkładających się we wszystkich kierunkach lub nakładających na siebie. Samolot leci jeszcze nad akwedukty – ludzie korzystają z nich do dziś. Z lotu ptaka wyglądają jak powalone na bok, wielkie ślimaki – to odpowietrzenia.

tekst i zdjęcia: Ania Dąbrowska