Vespa

 Fotolia_70812169_Subscription_Monthly_M
 Fotolia_22425722_Subscription_Monthly_M

 

Czy jest coś bardziej włoskiego od talerza spaghetti? Owszem, skuter Vespa! Do dziś sprzedano ponad 17 mln egzemplarzy, a popularność jednośladu nie maleje tak w Europie, jak i w USA. Vespa powstała w 1946 r., kiedy świat lizał wciąż świeże powojenne rany, ale jednocześnie przeobrażał się w tempie do tej pory nieznanym.

Doświadczenia okupacji sprawiły, że ludzie chcieli nabrać głębszego oddechu, młodzież nadrabiała czas wojennych ograniczeń zdwojonym apetytem na życie.

Młodość wydłużała się – zamiast podejmować pracę zarobkową, nastolatki kontynuowały edukację i dysponowały wolnym czasem. Szybko rozwijająca się kultura masowa podpowiadała, jak ów czas najlepiej wykorzystać.

 

Zubożała Europa potrzebowała taniego środka lokomocji, tymczasem samochody i ich eksploatacja wciąż były drogie, a paliwo nierzadko reglamentowane. Wyzwanie podjęła firma Piaggio, pierwotnie mocny gracz w przemyśle lotniczym, a tuż po wojnie podupadająca firma szukająca pomysłu na przetrwanie. Pomysłem, który miał postawić firmę na nogi był tani, masowy środek transportu – tak narodziła się Vespa.

 

Nowy skuter nie był kosztowny, niedrogi w eksploatacji i wygodny. Konstruktor Vespy, Corraino D’Ascaino, przekuł wady motorów na zalety skutera. Brudzący łańcuch zastąpiono przekładnią zębatą, dżwignię zmiany biegów umieszczono na kierownicy, a wymiana koła stała się prostsza dzięki innowacyjnemu mocowaniu. Konstrukcja nadwozia chroniła natomiast przed zachlapaniem i pozwoliła przyjąć kierowcy wygodną pozycję. Legenda głosi, że właściciel firmy Enrico Piaggio, miał zakrzyknąć na widok nowego projektu: sembra una vespa (wyglada jak osa) i tak już zostało.

 

Vespa to symbol niezależności, elegancji oraz jak przekonuje kultura masowa, gwarancja przygody. Chyba żaden inny pojazd nie został tak bardzo spopularyzowany przez kino i tak bardzo nie zogniskował kobiecych fantazji na motoryzacji. W Rzymskich wakacjach z 1953 r., niepokorna i całkiem współczesna księżniczka Anna (Audrey Hepburn) peregrynuje po wiecznym mieście na skuterze prowadzonym przez łobuzerskiego amanta Gregory Peck’a. Anna promienieje, wygląda stylowo i co najważniejsze, przedkłada przygodę nad konwenans. Urok i młodzieńczość sceny oczarowały świat, a panie przekonały, że podróż skuterem nie zepsuje fryzury.

 

Inny ciężar gatunkowy ma Quadrophenia z 1979 r. Niespełnieni młodzi ludzie, w rytm muzyki „The Who” przeżywają bolączki dojrzewania w Londynie i okolicach. Autentyzm społecznej diagnozy, historyczna sprawdzalność wydarzeń z Brighton uczyniły film kultowym, zaś przepięknie wystylizowane vespy i elegancja dosiadający je mods’ów w wojskowych parkach wciąż wywołują nostalgię.

 

Minęły szczęśliwe czasy, gdy można było prowadzić ukochany skuter bez kasku i bez prawa jazdy. Zapaleńcy wciąż podkręcają silniki, by z oficjalnych 50 km wykrzesać 90 km/h. Mimo wszystko miejski dynamizm nie rezygnuje z romantyki, nieważne, że Vespa nieco przyciężka, za mało zwrotna. Wciąż wyrażą tęsknotę za śródziemnomorksim sznytem i rozczula próbą sprowadzenia słońca wszędzie tam, gdzie klimat nie sprzyja.