Adidasy z filmu Wesa Andersona – obuwniczy obiekt pożądania

Wes Anderson to jeden z najciekawszych reżyserów młodego pokolenia. Jego filmy podbijają zarówno serca krytyków, jak i publiczności rozmiłowanej w subtelnych detalach, akcentach i nieszablonowych ujęciach.
Filmy tego twórcy cechuje niezwykłe wręcz przywiązanie do szczegółu, a także przemyślany dobór aktorów. Jeśli już o szczegółach mowa, to również kostiumy wykorzystywane w produkcjach reżyserowanych przez Andersona nie są przypadkowe nawet wtedy, kiedy wyglądają jak zwykłe codzienne ubrania. Wszystko jest zawsze dokładnie przemyślane i tworzy idealną całość. Może nic więc dziwnego, że wybrane elementy odzieży stanowią obiekty pożądania dla fanów twórczości amerykańskiego reżysera.


Jednym z takich gadżetów “must-have” są sneakersy marki Adidas pochodzące z filmu pt. “Podwodne życie ze Stevem Zissou”. Oto przed Państwem… tenisówki z trzema paskami w oldschoolowym stylu. Biała cholewka, po bokach paski w trzech różnych odcieniach niebieskiego (nawiązanie do morskiej tematyki filmu?), żółta gumowa podeszwa i zaokrąglone noski. Normalne, fajne buty, a tyle w nich magii! W filmie Andersona w butach tych na co dzień chodzi główny bohater, Steve Zissou, którego gra niezastąpiony Bill Murray.
Wspomniany model nazywa się Rom Trainers i swoją nazwę zawdzięcza Igrzyskom Olimpijskim w Rzymie, które miały miejsce w 1959 roku. Tam właśnie pokazano te buty po raz pierwszy. Miłośnicy kina oraz fani klasycznych produktów marki Adidas wiele lat czekali na ruch ze strony producenta. Buty w ograniczonej ilości od czasu do czasu były dostępne m.in. w sklepie internetowym Wesa Andersona na platformie Etsy.com. Ale to było za mało – modele wyprzedawały się na pniu. W końcu firma ugięła się pod naporem próśb ludzi z całego świata – Adidas wyprodukował równo 100 par kultowych sneakersów opatrzonych małym napisem “Zissou”. Można je było nabyć w tym roku podczas festiwalu muzycznego We Love Green w Paryżu. Raz na jakiś czas obuwie to pojawia się na internetowych aukcjach. Ceny sięgają gwiazd, a Wes Anderson pewnie w ogóle o tym nie wie. Z pewnością tworzy kolejne ciekawe światy, które urządza według własnej, nie znającej ograniczeń wyobraźni.