Marokańska miłość

5 lat temu, podczas pobytu w górach Atlas w Maroko, Jovanna Kruitbosch i Martin Lugtigheied zakochali się. W starym sklepie, w pokrytych grubą warstwą kurzu znoszonych butach odnaleźli swoje powołanie. Wykonane na zamówienie, z recyklingowego materiału zwanego kilimi oraz resztek skóry buty nawiązywały do dawno zapomnianych czasów hippisowskich.


Mimo wyblakłego koloru, charakterystyczny wygląd butów zdołał przekonać amsterdamską parę do porzucenia dotychczasowego życia na ich rzecz. „Nie mieliśmy żadnego doświadczenia w branży fashion, ale zakochaliśmy się w tym pomyśle. Chcieliśmy przywrócić je do życia i podzielić się nimi ze światem”, mówi Lugtigheid. Poszukiwanie materiałów i prześledzenie ich historii w poszukiwaniu artysty, który wyprodukował oryginalne obuwie zabrało kilka miesięcy. Pierwsze 100 par butów dostępnych online pojawiło się rok później. Praca opłaciła się: buty zostały sprzedane w ciągu niespełna dwóch godzin.
„Wszystko co jest ręcznie robione pochodzi z materiałów całej Azji i Afryki Północnej. Dodatkowo, kilimi są bardzo stare, dlatego z butami trzeba obchodzić się ostrożnie. Każdy but ma swoją własną historię – co tworzy aurę niezwykłości wokół nich.
Wkrótce buty stały się na tyle znane, że popyt wzrósł diametralnie. Po roku od otwarcia pierwszego sklepu w Amsterdamie, marka została uznana za światowy fenomen. Dziś realizuje wysyłki do 68 krajów. Obecnie jest na etapie planowania outletów w Londynie, Paryżu i Nowym Yorku. Następna partia kibootsów zostanie wykreowana z materiału produkowanego w południowo-wschodniej Azji. Inspiracją są podróże, które ciągle dostarczają nowych pomysłów.

tekst:
zdjęcia: www.kiboots.com