Najdroższe sneakersy świata

Jakiś czas temu w internecie krążył zrzut ekranu z rozmowy na komunikatorze między ojcem a synem. Czy to prawdziwa historia czy fejk, trudno ocenić, ale jest zabawna. Otóż, syn chciał, żeby tata po niego przyjechał samochodem i odebrał, a pora była późna. Tata zareagował szybko – jak sobie kupiłeś Nike za sześć stów to możesz wrócić pieszo.

 

Sześćset złotych to dużo, ale są buty, które kosztują znacznie więcej – setki tysięcy, a czasem miliony dolarów lub euro. Przyjrzyjmy się najdroższym sneakersom świata.

Sneakersy rozgrzewają wyobraźnię miłośników butów – wielu z nich jest w stanie zapłacić krocie za buty wystawione na np. internetowych aukcjach.  Zwłaszcza jeśli pochodzą z krótkich serii, zostały stworzone przez kogoś znanego lub dla kogoś znanego.  Albo są to buty z historią.

 

Można odnieść wrażenie, że pieniądze to sprawa drugorzędna – trzeba je mieć, żeby kupić wymarzone obuwie. Są osoby będące w posiadaniu takich pieniędzy,  stać je na wydatek nierzadko przekraczający cenę luksusowego apartamentu lub kilku sportowych samochodów.

Nike Jordan zamiast Picassa

Domy aukcyjne specjalizują się przede wszystkim w sprzedawaniu dzieł sztuki lub biżuterii. Ale nie zawsze towarem są obrazy najsłynniejszych mistrzów, stare książki, odręczne notatki znanych osób czy drogocenne kolie. W maju tego roku dom aukcyjny Sotheby’s wystawił do licytacji… buty.

 

Co w tym nadzwyczajnego, że buty? Obuwie było niezwykłe – sportowe i legendarne. A legendarne, bo swojego czasu należało do słynnego gracza koszykówki Michaela Jordana.

 

O czym mowa? O modelu Nike Air Jordan 1 z 1985 roku. Smaku całej historii dodaje fakt, że była to para butów do koszykówki stworzona specjalnie dla mistrza.

Model w kolorach białym i czerwonym, z czarnym swooshem i trochę pożółkłą podeszwą “poszedł” za 560 tysięcy dolarów. Dodatkowo obuwie zostało opatrzone autografem kultowego zawodnika. Taka parka to łakomy kąsek, który za kilka lat, jeśli znowu pojawi się na aukcji, z pewnością podniesie cenę wywoławczą.

Buty za cztery miliony

Cztery miliony dolarów – to ogromna kwota, którą trudno sobie wyobrazić; wielkie pudło pieniędzy. Albo raczej garaż pełen kasy, gdyby wszystko trzymać w gotówce. Za taką kwotę sprzedano obuwie Li-Ning The Fire Monkey.

 

Para stworzona przez Mache i Bicion dla koszykarza Dwyane Wade’a nawet nie zaszczyciła go swoją obecnością. Te super drogie sneakersy są jak najcenniejsza biżuteria – wysadzono je szlachetnymi kamieniami. Na zrobionych ręcznie butach umieszczono białe diamenty, złoto oraz szafiry.

 

Obuwie trafiło na aukcję, bo taka miała być jego rola od początku. Dochód zasilił konto organizacji charytatywnej Soles4Souls, która zajmuje się zbieraniem ubrań i butów, i przekazywaniu ich tym, którzy potrzebują najbardziej, w różnych regionach świata.

Kolejna para drogich sneakersów

Cztery miliony nie każdy ma, ale dla tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na buty wysadzane kosztownościami, są też nieco tańsze opcje. Nieco, bo 437 i pół tysiąca dolarów to ciągle spora sumka. A za taką sprzedały się nieużywane buty Nike Waffle Racing Flat Moon Shoe z 1972 roku. To prawdziwy rarytas, biorąc pod uwagę fakt, że brand z Portland wyprodukował zaledwie dwanaście par.

 

Zlicytowany model został wykonany ręcznie przez Billa Bowermana, współzałożyciela Nike. Obuwie sprzed prawie 50 lat sprzedawał wspomniany dom aukcyjny Sotheby’s z Nowego Jorku. Mimo, że trampki były prawie nowe, to widać, że nie pochodziły z najnowszej kolekcji.

 

Drobne zdeformowania materiału czy odbarwienia na cholewce były widoczne gołym okiem. A jednak ich cena odbiła się szerokim echem w kolekcjonerskim świecie.

 

Obuwie Nike kupił Miles Nadal, pochodzący z Kanady przedsiębiorca, który umieścił je w swoim muzeum motoryzacji w Toronto. Ten biznesmen znany jest ze skupowania rzadkich i szczególnie cennych par butów, na które wydaje ogromne pieniądze. Czyżby szykowała się ciekawa obuwnicza kolekcja złożona z samych rarytasów?

Pieniądze, które zapłacono za powyższe pary sneakersów to wielki majątek, na który trzeba by pracować bez przerwy przez sto lat. Z drugiej strony w każdym przypadku, są to buty kultowe, niosące ze sobą kroplę kolekcjonerskiego szaleństwa.

 

Warto też zauważyć, że to często nazwiska sprzedają dane przedmioty, czyli za legendarnością produktu stoi przeważnie ikoniczna postać. Kupowanie tego rodzaju obuwia, to w pewnym sensie, wchodzenie w buty tej znanej osoby, bezpośrednie odnoszenie się do jej talentu i zmian, jakie wniosła w rozwój sportu lub kultury.

Tekst: Ania Dąbrowska