W kratkę

Burberry bez kultowej kratki kojarzyłby się dziś z namiotami, trenczami (przypominajacymi namioty), być może z odzieżą outdoorową i sportową. Z kratką, tzw. nova check (czarno-biało-czerwony wzór na żółtobeżowym tle) sprawa ma się zupełnie inaczej. Dzięki niej Burberry to najbardziej rozpoznawalna brytyjska marka; przy okazji również najczęściej podrabiana. Co ciekawe, to właśnie kratka, a nie logo firmy (czarny rycerz na koniu) jest obiektem pożądania. Obostrzenia patentowe można łatwo ominąć, wystarczy którykolwiek element minimalnie poszerzyć, zmienić barwę o pół tonu i mamy całkiem nowy wzór. Ciężko z tym walczyć, krytycy szydzą, że równie dobrze można by opatentować wzór pepitki lub tzw. polka dot.

Młody Thomas Burberry, twórca firmy, produkował płaszcze, które ze względu na swoją jakość cieszyły się dużą popularnością. Jednak dopiero wynalazek gabardyny (nazwa od okrycia szekspirowskiego Kalibana), mocnego, nieprzemakalnego i oddychającego materiału pchnęły jego firmę na tory sukcesu.

 

Z niewielkiej miejscowości w Hampshire, Burberry przeniósł firmę do Londynu. Jego płaszcze nosili wojskowi, zdały egzamin na polu walki w czasie wojen burskich. Znakomicie sprawdzały się w warunkach ekstremalnych, Amundsen korzystał z namiotów z gabardyny na biegunie południowym, Shackleton testował gabardynową odzież na Antarktyce. Burberry otrzymał zlecenie na wyposażenie wojska w czasie I Wojny Światowej. Tak powstał trench (z ang. okopy), niekrępujący ruchów płaszcz z pagonami, zawieszkami na granaty, kieszeniami na mapy itd. Po wojnie militarny trend chętnie podtrzymywali angielscy arystokraci z żyłką sportową. Burberry stało się synonimem dobrego smaku i szlachetnej brytyjskości. Docenił Burberry’ego angielski dwór, nadając mu przywilej królewskiego dostawcy (Royal Warrant). Swoje dołożyli odpowiednio odziani Humphrey Bogart w Casablance i Audrey Hepburn w Śniadaniu u Tiffany’ego – Burberry stał się stylowym obiektem kultu.

 

Masowej popularności przysporzyły marce angielskie sportsmenki, które wracając z olimpiady w Tokio w 1964 przewiesiły swe płaszcze podszewką do góry – za sprawą reporterów wzór obiegł cały świat. Anegdota głosi, że kilka lat potem menadżer paryskiego sklepu Burberry, aranżując okno wystawowe i chcąc uniknąc monotonii khaki, uchylił podszewkę tak, by wyeksponować nieśmiertelny wzór. Paryżan kratka zachwyciła bardziej niż same ubrania, więc firma zaczęła produkować parasolki i szale ze znanym czarno-czerwonym motywem na beżowym tle.

 

W latach 80. marka zaczęła jednak przeżywać kryzys. Nie dość, że była masowo kopiowana, to na rynku pojawiły się inne firmy wyróżniające się nowatorskimi trendami. Burberry spowszedniało, a nawet zaczęło się negatywnie kojarzyć za sprawą brytyjskich kibiców, którzy silnie identyfikowali się z lokalnymi markami. Wzór był obecny w całej ich garderobie oraz w domostwach, kojarząc się tym samym jednoznacznie z awanturniczym i specyficznym stylem życia tej grupy społecznej. O złym losie słynnej kraty przesądziła pozbawiona dobrego gustu i talentu gwiazda oper mydlanych będąca w tym czasie twarzą marki – wówczas symbol ten kojarzono bardziej z tanimi bazarami, niż z ekskluzywnymi butikami, które zresztą zrezygnowały ze współpracy z Burberry.

 

Marka nabrała oddechu na początku nowego wieku wraz z nowym kierownictwem, kreatorami i czujnym spojrzeniem na zmieniający się świat. Nieszczęsne czapeczki wypadły z produkcji. Odświeżono salony, by mogła zapanować w nich młodość. Nowe milenium to tryumfy Partii Pracy, zatem i Burberry odwróciło się od posępnych Torysów. Snobizm dobrze urodzonych został zastąpiony aspiracjami absolwentek college’u. W spotach kultowa kratka otulała niegrzeczną Kate Moss, młodziutką Keirę Knightley, Emmę Watson, Orlando Bloom’a czy Beckhama juniora.

 

Ciągle powstają nowe warianty wzoru (house, smoked, navy), tak liczne, że ich oryginalność wzbudza wątpliwości, które można rozwiać jedynie zakupami w firmowych salonach. Burberry to wciąż tradycja i luksus w tle, ale odpowiednio zdemokratyzowane na miarę coraz łatwiejszego awansu społecznego. Wciąż nobilituje, ale nie każe usychać z nudów.