Uroda kultur – rastafarianie palą zioło u mamy

Filozofię Rasta można w skrócie wyrazić słowami piosenki Boba Marley’a „Get up, stand up! Stand up for your rights!“ (“Wstań i walcz o swoje prawa”). Strój – to jedna z nielicznych zasad, której podporządkowują się wyznawcy tego ruchu. Worek z juty, czyli to, co rastafarianin określa mianem koszuli, lniane spodnie i nieodłączne sandały (takie jak Adidas SANDALYPURAH SANDAL CC M czy Adidas Capi Sandal M) trafiają w ich gusta.

Nie możemy pominąć czapki, która jest niekwestionowanym symbolem rastafarianina i towarzyszy mu przez cały dzień. Trzy kolory: czerwony, żółty oraz zielony są ściśle związane z czasami kolonializmu na terenie Etiopii, gdzie czerwień to przelana krew ludzi biorących udział w walkach o wyzwolenie spod jarzma najeźdźcy, żółty to złoto, bogactwa napadniętego lądu oraz zielony oznaczający ziemię, Afrykę. Owe nakrycie głowy jest szerokie, tak by mogło pomieścić sploty włosów w postaci dredów.

Po ubraniu przychodzi czas na śniadanie. Na co może w takim razie pozwolić sobie rastafarianin? Otóż by nie ponosić współodpowiedzialności za śmierć Jah (Rastafarianie tak określają Boga; niektórzy dodają także Jah Rastafari, który występuje jako przedstawiciel wierzeń rasta) powinien zrezygnować z jedzenia mięsa. Zawsze jednak może wysnuć przekonanie, zgodnie z którym, szynka na którą miałby ochotę, pochodzi od szczęśliwego indyka, który poniósł śmierć będącą naturalną koleją rzeczy na tym świecie – tym samym uspokajając własne sumienie.

Przeciętny wyznawca filozofii Rastafari to człowiek 22-letni, który mieszka w domu rodzinnym, bądź wynajmuje mieszkanie.  Druga możliwość dotyczy zwłaszcza tych, którzy nie mogą znieść ciągłych uwag mamy typu “Kiedy ja byłam w twoim wieku…”, korzysta z przyjaznego środowisku środka transportu, by dojechać na uczelnię, gdzie w większości przypadków studiuje pedagogikę oraz medycynę naturalną. Kiedy wraca musi odreagować po ciężkim dniu, gdzie stykał się, jego zdaniem, z samymi owcami, które biernie wszystko akceptują, nie wykazując się przy tym żadną inicjatywą. Do relaksu niezbędna jest muzyka i joint, dlatego rastafarianin włącza reggae, skręca jointa i kładzie się na kanapie. Do jedzenia przygotowuje sobie trzy bułki z nutellą i bananem, bo zawsze chciał sprawdzić jak to właściwie smakuje, rzuca jeszcze okiem na odcinek Simpsonów i zasypia w końcu około godziny pierwszej, słodko jak dziecko, gdzieś między łóżkiem a dywanem, nie zmieniając oczywiście rzeczy na piżamę.

Jak hasła mijają się do rzeczywistości?…

Rastafarianie protestują przeciwko kościołowi, polityce prowadzanej przez kraj, jednostkom przesiąkniętym wpływem mediów, konsumpcją. Jednak sami nie oferują żadnych, alternatywnych rozwiązań. Głoszą hasła o prowadzeniu wspólnego życia międzynarodowego, niesieniu wzajemnej pomocy, lecz gdy przychodzi do przekazania środków do fundacji Ganja na szkołę w Lesotho zmienia się entuzjazm i początkowe zaangażowanie. Krytykują wielkie koncerny, negatywny wpływ globalizacji, przy czym ich samych można spotkać w Mcdonald. Są opozycją wobec rozwoju techniki, bo przecież i bez niej można sobie radzić, przy czym sami nie rozstają się ze swoimi smartfonami. Na rozbieżności można zawsze trafić, wiadomo, że nikt nie jest idealny.

Tekst: Paula Wojtkowiak
Zdjęcia: reggaemusic.pinger.pl electls.blogs.wm.edu, pattaya.blog.onet.pl